Dłuższą chwilę byłam nieobecna, czym nawet naraziłam się mojemu Panu. Przepraszam.
Ale powód był ważny. Urządzaliśmy naszą wspólna chatkę. Taki mały niepozorny domek pod miastem, gdzie zadbaliśmy o kącik dla naszych zabaw.
Kącik to chyba źle powiedziane. W chatce ukryliśmy wiele elementów, które służą różnym klimatycznym zabawą. Są one tak poukrywane, że nasi goście nigdy nie zwrócą na nie uwagi (mam nadzieję).
O taki prosty przykład… Przy kominku stoi fotel. Jeden zwykły fotel. Dlaczego jeden? Na pewno wiecie :)). To tron mojego Pana. Dla mnie rozłożył obok futerko owieczki, które kupiliśmy gdzieś na Podhalu.
Dzięki niej czuje ciepełko, jak leżę naga u stóp mojego Pana. Do tego plecki ogrzewa mi żar, jaki bije z kominka. Jak Pan spogląda na mnie ze swojego tronu, czuje takie ciepło nie tylko na ciele, ale i w sercu. To ciepło daje mi poczucie bezpieczeństwa i bliskości. Jednocześnie wiem, że On uwielbia, jak patrzę na niego, takimi oczyma pełnymi miłości i pokory.
Co jeszcze ukryliśmy w chatce. To postaram się opisać za chwilę…