Dalsza część mojego opowiadania bdsm…
Poprzednie części znajdziecie tutaj:
Wreszcie otwierają się drugie drzwiczki to tej mojej klatki, łóżka bdsm, tudzież karceru. To drzwiczki do zakratowanego okienka. Nie mogę nimi wyjść, ale widzę światło i wesołą twarz Pana. Widzę, że rozkoszuje się moim strachem.
Pan delikatnie gładzi mnie po włosach i kładzie, a właściwie rzuca między kraty miskę. Zaglądam do niej. Pływa w niej kromka chleba, niemal rozpuszczona w wodzie.
– To Twój obiad, usłyszałam.
Sięgam po tą skromną strawę, gdyż mimo niedawnego strachu jestem bardzo głodna.
Jem palcami ten mokry Chleb, a jednocześnie czuje zapach pysznego mięska i ziemniaczków. To obiad, który przygotowałam wcześniej dla mojego Pana. Widzę, że Pan ze smakiem pałaszuje ten pyszny obiadek.
Ślinka mi cieknie na myśl o pysznym jedzeniu. Ale wiem, że dziś mogę o nim tylko pomarzyć…
Dzisiaj Pan trzymał mnie w karcerze tylko chwile, gdyż po zjedzonym obiedzie musiałam pozmywać i posprzątać. Ale wiem, że przyjdzie taki dzień, że będę musiała tam spędzić całą noc. Bardzo się boję.